
Castello di Mussomeli rozbudza romantyczne wyobrażenia.
Ogladając zimne komnaty częściowo wykute w skale, a częściowo wyłożone drogim kamieniem, chciałoby się odnaleźć tam jakąś tragiczną historię wielkiej miłości: niemal królewskie łoże stojące pośrodku sypialni, wielki stół, przy którym być ktoś jadał w samotności, ogromne wrota strzegące przed światem zewnętrznym…
Tu musiała żyć jakaś księżniczka zamknięta przez złego ojca w kamiennej wieży, bo zakochała się w niewłaściwym chłopcu.

Ale historia zamku jest mniej bajkowa, choć nadal tragiczna.
Andrea Chiaramonte, budowniczy i pierwszy właściciel zamku przy tym wielkim stole spiskował z baronami sycylijskiej szlachty przeciwko Aragończykowi.
Został oskarżony o zdradę i powieszony (w 1392 r.) w Palermo, na placu przed Palazzo Steri.
Po tym wydarzeniu zamek został skonfiskowany, a następnie przechodził w ręce kolejnych rodzin szlacheckich: Moncado, de Prades, Castellar, Perapertus, Ventimiglio, Campo. Na koniec na całe 4 stulecia przejęła go rodzina Lanza.
Kto wie, może ktoraś z rodzin więziła w nim jednak jakaś biedną księżniczkę? Przewodniki wspominają, że przez jakiś czas budowla była wykorzystywana jako więzienie.
A to, że dzisiejsze księżniczki w przedszkolach na całym świecie właśnie tak rysują zamki, to nie może być przypadek.