Meczet Kutubijja, wraz z przyległym minaretem mają jak wszystkie budowle w Marrakeszu kolor ochry, kojarzony z kolorem krwi. Są zbudowane z piaskowca, w stylu andaluzyjskim.
Legenda głosi, że przy budowie minaretu polało się tak wiele krwi, że spłynęła ona na wszystkie budynki w mieście nadając im charakterystyczny dla Marrakeszu, czerwony kolor. Od tego koloru miasto zyskało przydomek „czerwonego miasta”.
Czerwień architektury i soczysta zieleń parków nadają miastu unikalny, piękny wygląd.
Wystarczy jednak kilka godzin dnia, zmieniające się światło, nadchodząca burza i oto czerwony wcześniej minaret, wyraźnie zaznaczający się na tle zieleni, zaczyna nagle rozmywać się w tle.

Jeszcze chwila i zniknie.
A wraz z nim zniknie jego historia oraz legendy, jakie go otaczają.
Na przykład historia o tym, że był budowany dwukrotnie.
Podczas budowy źle wytyczono kierunki i w rezultacie ściana z mihrabem (która ma wskazywać kierunek do mekki) została błędnie ulokowana.
Oraz o tym, że nazwa meczetu pochodzi od arabskiego słowa al-Kutubijjin (bibliotekarz) i zawdzięcza ją sprzedawcom rękopisów, którzy ustawiali dookoła meczetu swoje stragany.
Mówi się też, że minaret został zaprojektowany w taki sposób, by uniemożliwić podglądanie z góry tego, co dzieje się na dole.
Ma iglicę ze złotymi kulami, które zmniejszają się ku górze.
Legenda głosi, że kule są zrobione z czystego złota pochodzącego z przetopionej biżuterii żony kalifa Mansura, która złamała post w Ramadanie i odebranie jej, a następnie przetopienie biżuterii miało być dla niej karą. Inna legenda mówi, że kiedyś na iglicy były tylko 3 kule. Czwartą, żona kalifa oddała sama ze skruchy za złamanie postu w Ramadanie.
Przekazy są jak widać różne, ale jedno może być pewne, żona kalifa pewnie miała zbyt duży apetyt na tadżin, żeby wytrzymać post.
Wieczorem znikanie minaretu trwa….
Jednak, gdy wrócimy tu następnego dnia o poranku, znowu będzie wystrzelał czerwienią pośród soczystej zieleni, wprost w błękitne niebo.
A jego historia i legendy nadal będą krążyły z ust do ust