W Indiach małżeństwa nadal są aranżowane. Jedynie 5% procent małżeństw zawieranych jest pomiędzy kastami. To niedużo biorąc pod uwagę fakt, że dziewczyny i chłopcy uczą się w tych samych szkołach, studiują na tych samych uczelniach, pracują w tych samych bankach czy szpitalach. Tylko 30% małżeństw zawierana jest z inicjatywy narzeczonych. Pozostałe to efekt działań rodziców, zabiegi krewnych czy przyjaciół Młodej Pary.
Midhun Paniadima – rykszarz z Kerali. Od niedawna żonaty. Rozmawiam z nim i jego młodą żoną Victorią o ślubie, zwyczajach ślubnych i ich planach na przyszłość.

Victoria, Midhun – kilka miesięcy temu wzięliście ślub. Jak doszło do tego ślubu? Poznaliście się, zakochaliście w sobie i postanowiliście się pobrać?
Midhun: Ha, ha, ha no, niezupełnie. Co prawda znaliśmy się wcześniej.
5-6 lat temu siostra Victorii wyszła za mojego kuzyna. Victoria odwiedzała czasem siostrę i wtedy się widywaliśmy. Rozmawialiśmy ze sobą, ale tak, po przyjacielsku.
No więc jak doszło do małżeństwa?
Midhun: Jakiś rok przed ślubem przyszedł do mnie kuzyn i zapytał czy mam dziewczynę. Przyznałem, że nie i wtedy spytał czy nie ożeniłbym się z siostrą jego żony. Oczywiście nie odpowiedziałem ani tak, ani nie (u nas chłopak sam nie wybiera sobie żony). Powiedziałem tylko, że jeśli rodzice Victorii omówią to z moimi rodzicami, a moi rodzice zgodzą się, to ja też powiem „tak”.
Pewnego wieczora rodzice spytali mnie czy chciałbym poślubić Victorię. Odpowiedziałem, że lubię ją i że tak, chcę się z nią ożenić.
Jednak do ślubu nie doszło od razu. Pobraliśmy się dokładnie rok później. Ale to wtedy wszyscy zaczęliśmy o tym myśleć, rozmawiać. To wtedy zapadały decyzje.
To Wasza historia. A jak to zwykle wygląda w Waszej kulturze? To właśnie rodzice przyprowadzają narzeczoną czy narzeczonego czy może proszą o pomoc swata? Kiedyś widziałam w gazecie ogłoszenia zamieszczane przez rodziców, opisujące wykształcenie i zalety córki.
Midhun: Mieszkamy w małej, rybackiej, nadmorskiej wiosce. Mamy swoje zwyczaje, u nas nie posyła się po swata. Mogą się zdarzyć dwie różne sytuacje.
Jeśli dziewczyna i chłopak znają się i kochają, to rozmawiają ze swoimi rodzinami i wtedy rodziny zaczynają aranżować małżeństwo. Jeśli młodzi nie mają narzeczonych, wtedy rodzice dziewczyny szukają dla niej chłopaka. Tutaj u nas przyjęte jest, że to rodzina dziewczyny szuka chłopaka, nie odwrotnie.
Victoria, dla każdej dziewczyny na całym świecie, wyjście za mąż to ogromne przeżycie. Jak wspominasz przygotowania do ślubu i sam ślub?
Victoria: Ha, ha, ha i tu się zdziwisz. Nie pamiętam nic z tego co działo się na tydzień przed ślubem.
To dlatego, że przed ślubem zachorowałam na dur brzuszny i leżałam w szpitalu, w gorączce.
Nawet w dniu ślubu byłam jeszcze rano w szpitalu, podawali mi leki, dostawałam zastrzyki. Prosto ze szpitala pojechaliśmy do kościoła.
Lekarz radził, żebym przez tydzień odpoczywała i oszczędzała się.
Ha, ha, ha wyobrażasz sobie odpoczywanie i oszczędzanie się w tym dniu?
No tak, wspomnienia panny młodej w gorączce z durem brzusznym to rzeczywiście rzadkość.
No a sam ślub? Jak celebrowane są śluby w Waszej wiosce?
Midhun: W dniu ślubu, gdy narzeczony jest już gotowy do wyjścia, czekają na niego starsi członkowie rodziny, krewni, rodzice. Wszyscy kolejno błogosławią go, a potem całą grupą kierują się w stronę domu narzeczonej. Pan Młody idzie na czele orszaku.
W tym czasie, w domu Panny Młodej odbywa się to samo. Starsza część rodziny, krewni, rodzice błogosławią Pannę Młodą.
Gdy orszak Pana Młodego podejdzie pod dom Panny Młodej, wychodzi do nich brat Panny Młodej i zaprasza narzeczonego.
W tym czasie siostra Pana Młodego wchodzi do domu rodziców dziewczyny i namawia ją do wyjścia na zewnątrz. Narzeczeni spotykają się, następnie dołączają do nich obie rodziny, a na koniec wszyscy razem idą kościoła.(Victoria i Midhun są katolikami i brali ślub w kościele katolickim-D. Jaworska)
Msza ślubna trwa około półtorej godziny.
Podczas ceremonii Panna Młoda daje mężowi obrączkę, a on jej – łańcuch ślubny.
No proszę, ozdobny łańcuch ślubny! To mi przypomina, że chciałam zapytać Was o posag. Bo rozumiem, że ślubom w Indiach towarzyszy dawanie posagu?
Midhun: Hmm, no tak.
No widzę Twój brak entuzjazmu gdy pytam o posag. Dlatego nie zapytam o WASZ posag, to chyba zbyt osobiste pytanie, ale jak to w ogóle jest z posagami w Indiach?
Midhun: Mówi się, że jak mąż jest zatrudniony na państwowej posadzie, to jego rodzice oczekują wyższego posagu. Jak jest wojskowym – to jeszcze większego, a wszystko po to żeby żona dostatniej żyła po jego śmierci, ha, ha, ha
A poważnie, czym jest posag w Indiach?
Midhun: Śmieję się, ale właściwie mówię całkiem poważnie. Wysokość posagu nie jest stała. Zależy od zamożności rodzin, od pozycji i przychodów Pana Młodego. Im wyższe dochody przyszłego męża– tym wyższy posag przekazują rodzice narzeczonej.
Na koniec, najważniejsze jednak zawsze jest to, co uzgodnią rodziny.
A co może być posagiem i co się z nim dalej dzieje?
Midhun: Czasem to są pieniądze, a czasem ziemia czy inne ruchomości lub nieruchomości. Wreszcie mogą to być też zarówno pieniądze jak i nieruchomości – znowu, wszystko zależy od uzgodnienia rodzin.
Część pieniędzy z posagu rodzice Pana Młodego wykorzystują na sfinansowanie uroczystości ślubnych. Resztę – dostają młodzi. Poza tym co zdołał zgromadzić narzeczony i co oboje dostali od rodziców czy krewnych w prezencie, to właśnie pieniądze, nieruchomości czy inne dobra z posagu są majątkiem ma start dla nowej rodziny.
Victoria, po ślubie przeprowadziłaś się do męża i jego rodziny. Jak ci się żyje? Czym się zajmujesz w domu?
Victoria: Jak już wiesz, znałam rodzinę Midhuna przed ślubem, nie byłam więc onieśmielona gdy zamieszkałam w ich domu.
Ponieważ nie gotuję najlepiej, uczę się od teściowej i siostry Midhuna kolejnych potraw. Poza tym sprzątam i pomagam przygotowywać posiłki.
Dobrze się tu czuję i lubię moje życie w nowym domu.
Victorio, jeszcze jedno pytanie do Ciebie. Wiem, że jesteś pielęgniarką i miałaś jakiś problem z rozpoczęciem pracy w Kerali. Pracujesz już?
Victoria: Tak, miałam problem z rozpoczęciem pracy ponieważ uczyłam się i zdobyłam dyplom poza stanem Kerala. Na terenie Kerali mój certyfikat nie był ważny. Nie mogłam rozpocząć pracy w okolicy.
Musiałam najpierw zarejestrować certyfikat na Uniwersytecie Keralskim. Ale już to zrobiłam i teraz pracuję jako pielęgniarka niedaleko Trivandrum, zaledwie 10 km od domu.
A co dalej z pracą? Myślałaś o tym czy po urodzeniu dzieci wrócisz do pracy?
Victoria: Oczywiście, że myślałam i wiem, że po urodzeniu dzieci nie wrócę do pracy. Będę wtedy przeciez pracować w domu. Dla męża i dzieci.
Jedna uwaga do wpisu “Victoria I Midhun – nowożeńcy z Kerali o swoim życiu, ślubie i zwyczajach ślubnych w Indiach.”