„Niczego złego w życiu nie zrobiłem; malowałem, kochałem i troszeczkę piłem”

Żył sobie cieśla Ion Stan Patras we wsi Sapanta, w malowniczym Maramesz. Zwykły człowiek ze zwykłej małej wioski, leżącej gdzieś na skraju Siedmiogrodu, na terenie Rumunii.

Ion przez lata zajmował się ciesielką; rzeźbił domy i bramy w domach sąsiadów, krokwie dachów, a także drobny sprzęt gospodarstwa domowego. Żył tak i pracował, a że pasjonował się rękodziełem i poezją z czasem, około 1935 roku zamiast bram zaczął rzeźbić nagrobki stawiane zmarłym na pobliskim cmentarzu. Każdy nagrobek to historia życia człowieka. Każdy zawiera malunek – scenę z życia i stworzone przez Iona epitafium na cześć zmarłego sąsiada.

Zanim umarł, Ion zdążył zrobić jeszcze dwie ważne rzeczy – wykształcił następcę i stworzył nagrobek dla siebie. -„Proszę, wysłuchajcie mnie. Życie przeżyłem najlepiej jak mogłem, nie chciałem dla nikogo niczego złego, a każdemu, kto mnie o to prosił, czyniłem, jak tylko mogłem, rzeczy dobre. Doświadczyłem dużo smutku, ciężko było mi żyć”.

Dziś Ion leży wśród sąsiadów na Wesołym Cmentarzu zwanym Cimitirul Vesel . A jego uczeń – kontynuuje dzieło mistrza. Dzięki temu kolorowe nagrobki na cmentarzu w Sapancie powstają i dziś.

Każdy jest równy wobec śmierci.

Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia - malunki nagrobkowe•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia – malunki nagrobkowe•Foto: D. Jaworska

Nagrobki z Sapanty przedstawiają ludzi różnych zawodów. Każdy z nich uwieczniony jest w ruchu, podczas wykonywania swoich codziennych prac. Można tu znaleźć piekarza pieczącego chleb, mleczarza sprzedającego mleko, pastuszka z owcami czy karczmarza na tle półek z trunkami.

Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia - malunki nagrobkowe•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia – malunki nagrobkowe•Foto: D. Jaworska

-„Dmimitr Puiului mnie nazywano. Szkołę o profilu komercyjnym ukończyłem. Nauczyłem się jak nalewać ludziom do pucharów. Temu co pijany był więcej nie nalewałem. Tego, co znał swój umiar chętnie częstowałem.”
Leży tu listonosz, uginający się na malunku nagrobkowym od ciężaru listów, jest strażak w wozie strażackim, żołnierz na koniu i jakiś inny w czołgu czy wozie bojowym, traktorzysta na traktorze, górnik z kilofem przy ścianie węgla i nawet policjant w radiowozie.
-” Byłem policjantem. Tu i w Braszowie. Ion Stan się nazywam. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już się więcej nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68 roku życia.”

Zwykłe życie i stosunki rodzinne.
Kobiety na nagrobkach przedstawiane są podczas opieki nad dziećmi, prac gospodarskich i domowych.

Sapanta - zwykłe życie i stosunki rodzinne, foto: D. Jaworska
Sapanta – zwykłe życie i stosunki rodzinne, foto: D. Jaworska

-„Od najmłodszych lat sierotą zostałam, bez mamy się wychowałam. Przędłam, tkałam, pomocy nie miałam, zawsze wszystko sama robiłam i w domu i na zewnątrz. Ponieważ mąż mi zmarł, przez wiele lat wdową byłam. Umierając dzieciom dziękowałam za dobrą opiekę i za to, że życie zostawiłam w wieku 87 lat.”

Wesoły Cmentarzw Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarzw Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska

-„Pracowałem i bawiłem się bez przerwy. Dopóki byłem krzepki, robiłem duże pieniądze. Teraz leżę tutaj i nie potrzebuję żadnej fortuny.”

Nie brakuje tu także epitafiów na cześć teściowych.(„)
-” Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tu ja.” Albo:
-„Pod tym ciężkim krzyżem,
Biedna moja teściowa spoczywa.
Wy, którzy przechodzicie obok, ludzie
Spróbujcie jej nie obudzić
Jeśli do domu wróci
O głowę mnie skróci.”

Tragiczne wydarzenia z życia i echa historii.

Wesoły Cmentarz w Sapancie - malowidła nagrobkowe•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie – malowidła nagrobkowe•Foto: D. Jaworska

-„Zły człowiek strzelił mi w plecy i zakopał moje ciało. Moje dzieci zostały sierotami.”
-„Przyszła okrutna śmierć i nie pozwoliła mi już pójść do szkoły. Potrącił mnie traktor kiedy wychodziłam z domu.”
-” w 1941 zastrzelił mnie i uciął mi głowę Węgier” czy: -„Wnuk zrobił dla mnie ten krzyż. Zginąłem na wojnie w 1914 roku, walczyłem w Galicji. Nie leżę tutaj. Zostałem pochowany daleko od domu.”

Rumuński stosunek do śmierci.
Na określenie śmierci, Rumuni używają łacińskiego słowa vixit – żył. Mają nieco inne podejście do śmierci niż my. Dla nas ważniejsze jest to, że ktoś umarł czyli nie ma go już i nie będzie. Rozpaczamy po nim, tęsknimy i użalamy się (często bardziej nad sobą niż nad nim), że zostaliśmy sami, że dalej będziemy żyć już bez niego, że przeżywamy pustkę.
Rumuni myślą raczej – było mu dane żyć. Cieszą się, że ktoś taki chodził po świecie, czegoś dokonał, o coś się starał, kogoś kochał czy kogoś nienawidził. Mówią – żył i był dobrym człowiekiem lub wręcz przeciwnie – żył, choć wybrał żywot hulaki i łachudry.

Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska
Wesoły Cmentarz w Sapancie, Rumunia•Foto: D. Jaworska

Epitafia z Sapanty są szczególne, ale w gruncie rzeczy wpisują się w nurt myślenia Rumunów o śmierci.
Ostrzegają przed schodzeniem na złą drogę:
-„Kto pije dużo wódki, podzieli mój los. Lubiłem wódkę i z butelką w ręce odszedłem w śmierć.”
Lub uspokajają przed tym tym, co nieuchronne:
-” Teraz patrz, ale nie obawiaj się, wkrótce dołączysz do nas. Gdy żyłem, byłem wysoki na sześć stóp. Teraz nie żyję i nie ma cudu – leżę dokładnie sześć stóp pod ziemią.”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s